Sekretariat w Ludźmierzu

ul. Jana Pawła II 116,
34-471 Ludźmierz

tel. kom. 530 386 403

Środa: 900 - 1800

Poniedziałek, wtorek, czwartek, piątek 900 - 1500

zp1
zp1
zp1
zp1
zp1
zp1
zp3
zp4
zp5

Aktualności Związku Podhalan w Polsce

Jesteś tutaj:
Górale uczcili pamięć pierwszego prezesa Związku Podhalan w Polsce

Górale uczcili pamięć pierwszego prezesa Związku Podhalan w Polsce

24 listopada na wadowickim cmentarzu zrobiło się nadspodziewanie kolorowo. Oto grupa górali w barwnych strojach regionalnych, ze sztandarami oddziałów Związku Podhalan z Makowa Podhalańskiego i Odrowąża, przybyła, aby złożyć na grobie Jakuba Zachemskiego wiązankę biało-czerwonych kwiatów, pomodlić się oraz podziękować pierwszemu i długoletniemu prezesowi Związku Podhalan za jego pracę. Po krótkiej modlitwie, której przewodniczył kapelan Związku, ks. Władysław Zązel, delegacja złożona z kilkunastu osób udała się do wadowickiej bazyliki, gdzie została odprawiona uroczysta Masza Święta koncelebrowana w intencji śp. Jakuba Zachemskiego. Głównym powodem tych odwiedzin, jak wyjaśnił pan prezes Piotr Gąsienica, była 100. rocznica powstania Związku Podhalan. Jedną z form uczczenia tego szlachetnego jubileuszu stało się nawiedzenie grobów wszystkich zmarłych prezesów tej pierwszej polskiej organizacji regionalnej, jaka została zatwierdzona przez władze II Rzeczypospolitej u progu niepodległości. W Wadowicach Podhalanie pojawili się dzień po 61. rocznicy śmierci swojego pierwszego przywódcy – Jakuba Zachemskiego.

Urodził się w 1870 roku w Odrowążu Podhalańskim, małej góralskiej wsi Niżnego Podhala, położonej z dala od głównych szlaków komunikacyjnych, rzadko więc przez kogokolwiek odwiedzanej. Rodzice Jakuba mieli poza pierworodnym jeszcze pięcioro dzieci, byli też stosunkowo zamożni. Za namową ówczesnego i niezwykle zasłużonego dla Podhala proboszcza odrowąskiej parafii ks. Jana Kantego Misia, postanowili posłać Jakuba do szkół, z nadzieją, że chłopak zostanie w przyszłości księdzem. W tamtych czasach najbliższe Podhalu gimnazja znajdowały się w Wadowicach oraz w Krakowie. Początkowo chciano oddać chłopca do bliższych Wadowic, ale ten energicznie się przeciwstawił takiemu rozwiązaniu. Miał nawet oświadczyć, że albo pójdzie do Krakowa, albo nigdzie. Trochę to może dziwić, skąd u dziesięciolatka, który nigdy nie był dalej, jak w Nowym Targu (a i to nie jest pewne), taka determinacja. Być może słyszał opowieści o polskich królach, Wawelu i Wandzie, co nie chciała Niemca, a wszystko to rozpaliło w nim tęsknotę za tym nieznanym, tak ważnym dla Polski miastem. Stało się tak jak chciał. W roku szkolnym 1882/83 został uczniem cieszącego się dobrą sławą gimnazjum św. Anny (im. B. Nowodworskiego). Swój pobyt w murach tej szkoły tak skomentował w księdze pamiątkowej wystawionej z okazji 300-lecia jej istnienia:

Mam synowskie uczucia do szkoły gimnazjum św. Anny, za to że: nauczyła mnie czuć i myśleć po polsku. Pogłębiła we mnie umiłowanie pracy umysłowej fizycznej, wyrobiła we mnie poczucie obowiązkowości i sumienności, wszczepiła w mą dusze cnoty chrześcijańskie oraz za to, że nie była łatwa. Po Bogu i domu rodzinnym najwięcej zawdzięczam szkole Nowodworskiego.

Po maturze wstąpił do seminarium duchownego, jednak po 4 latach studiowania teologii (mimo doskonałych wyników w nauce) nie odnalazł w sobie powołania do posługi kapłańskiej. Przeniósł się więc na III rok filologii klasycznej. Łacina i greka były poezją jego duszy i rozkoszą umysłu. Po studiach trafił do Wadowic, gdzie w tutejszym gimnazjum pełnił kolejno funkcje nauczyciela, sekretarza i dyrektora. Po I wojnie światowej Jakub Zachemski objął stanowisko dyrektora gimnazjum w Nowym Targu. W 1924 roku przeprowadził się do Krakowa, gdzie został dyrektorem gimnazjum, w którym sam przed laty pobierał naukę. W 1931 roku przeszedł na zasłużoną emeryturę. Wadowice, o których nie chciał słyszeć, stały się jego domem. Tu znalazł szczęście rodzinne, tu spędził ostatnie 10 lat życia pod opieką swojej córki Zofii Grzesłowej, tu także w 1958 r. został pochowany obok swojej zmarłej 8 lat wcześniej żony Zofii.

Jeszcze przed I wojną światową Jakub Zachemski włączył się w organizację regionalnego ruchu podhalańskiego. Czynnie uczestniczył we wszystkich przedwojennych Zjazdach Podhalan. Po zarejestrowaniu Związku Podhalan w 1919 r. stanął na jego czele jako prezes Zarządu Głównego. Godność tę powierzano mu w kolejnych wyborach aż do 1935 roku, kiedy z powodów osobistych zrezygnował z niej na rzecz swojego wieloletniego zastępcy (a prywatnie także kuzyna) Feliksa Gwiżdża. Warto zaznaczyć, że po II wojnie światowej Podhalanie ponownie złożyli swój Związek w ręce Jakuba Zachemskiego. Niestety, nieprzychylność ówczesnych władz, wrogo spoglądających na wszelkie organizacje, pragnące kontynuować przedwojenne tradycje, sprawiła, że 31 grudnia 1948 roku Związek oficjalnie zakończył swoją działalność. Reaktywowano ją dopiero po latach w nieco bardziej przychylnych, choć nadal trudnych czasach, jednak już bez udziału pierwszego prezesa.

Za czasów prezesury Jakuba Zachemskiego Związek Podhalan zdziałał wiele dobrego dla podniesienia kulturalnego, edukacyjnego i gospodarczego regionu. Kolejne Zjazdy podejmowały zobowiązujące uchwały, których efektem (rzecz jasna przy wsparciu innych instytucji) było m.in. utworzenie w Nowym Targu żeńskiego seminarium nauczycielskiego, kursów gospodarstwa domowego dla gaździn prowadzących pensjonaty, utworzenie szkoły rolniczej, tworzenie na wsiach bibliotek, czytelni, zespołów regionalnych, teatrów amatorskich i wiele innych działań. Ogromną wagę przywiązywano do kształcenia postaw patriotycznych oraz do formowania moralności młodego pokolenia Podhalan, nierzadko nadwerężonej przez gorszące doświadczenie lat wojennych. Źródłem wiedzy na temat poszczególnych inicjatyw Związku w okresie międzywojennym jest „Gazeta Podhalańska”, która została założona na mocy decyzji II Zjazdu Podhalan w 1912 r. Dostarcza ona wielu informacji także o ówczesnych standardach służby publicznej, które nakazywały rzetelność, prawość, a nade wszystko bezinteresowność w działaniu pro publico bono.

Jakub Zachemski stał się wzorem dla każdego kolejnego ze swoich następców. Pracę na rzecz rodzinnego Podhala traktował na równi ze swoją pracą zawodową. Rzetelność, odpowiedzialność, obowiązkowość i sumienność wyznaczały naturalny rytm jego życia. Cnoty nabyte w czasie nauki w gimnazjum rozwinęły się i najpełniej rozkwitły w jego służbie dla drugiego człowieka. Jako nauczyciel, pedagog, pracownik administracji państwowej, a także działacz społeczny kierował się wpojonymi w latach szkolnych wartościami, dzięki którym został zapamiętany jako człowiek serdeczny i prawy, stawiający innym wysokie wymagania, ale przede wszystkim wymagający od samego siebie. Niech pamięć o tym niezwykłym człowieku będzie dla nas zobowiązaniem wdzięczności.